Czego Ci życzyć, moje Kochanie?
czerwca 24, 2016
Pod koniec wakacji mój synek (tfu! winnam rzec raczej: syn! wszak dorasta mi dziecin...TFU! DZIECKO moje dorosłe, coraz dojrzalsze!*)
będzie kończył cztery lata. Cztery lata! Choć nadal przyłapuję się na
tym, że patrzę na niego jak na moją małą kruszynkę, moje maleństwo, z
każdym dniem rośnie mi chłopina, mężnieje. Dłonie już nie te, co kiedyś:
dawniej delikatne i mięciutkie, podobne do rączek Lady Marion; dzisiaj
męskie w wydaniu mini - zahartowane kopaniem w piaskownicy, stukaniem o
siebie metalu (resoraki), walką wręcz z tatą. Klatka piersiowa - kiedyś
taka drobna, dziecięca - przybrała nieco ciała, a wraz z nim - mięśni.
"Ubity taki", podsumował kiedyś budowę ciała Małego Johna jego tata (i
nie miał bynajmniej na myśli, że nasze dziecko całe w
siniakach-trofeach/pamiątkach z zabawy).
_________
*
Mały John zwykł mnie poprawiać w takich chwilach: Maaaaamo! Nie
chłopiec, ale chłopak! Także ten-no... dobrze sobie matkę wychował. Sama
się poprawia... ;)
Jeszcze nie zaczęłam myśleć o przyjęciu urodzinowym; za wiele się dzieje, bym mogła spokojnie snuć plany rodzaju: A co zrobimy za dwa miesiące...
Ostatnio czas tak szybko biegnie, że próbuję rozliczyć się z tego, co
powinno być na JUŻ, na TERAZ. (A to odległe KIEDYŚ i tak zapewne stanie
się Jutrem całkiem niedługo...)
Przypadkiem
jednak (choć może nie całkiem, jak to zwykle bywa z inspirującymi
przypadkami) natrafiłam ostatnio na zdjęcie tortu, który mnie zachwycił.
Który sprawił, że poczułam, jak wypełniająca mnie miłość rozlewa się na
stół, rozsypuje jak te kolorowe cukierki-posypka.
zdjęcie: Merrilee Liddiard, blog Mer Mag (źródło)
Merrilee Liddiard, autorka Mer Mag
i książki z kreatywnymi pomysłami na zabawy z dzieckiem ("Playful"),
stworzyła go z okazji dziesiątych urodzin swojego syna. Niby nic,
powiecie, niby normalka, przecież takie chorągiewki wbite w powierzchnie
wszelkiego typu dawno już obiegły sieć i to w sumie takie nihil novi sub sole. A tu nie!
Na
każdej z dziesięciu chorągiewek znajduje się cecha, która sprawia, że
chłopiec jest dla bliskich wyjątkowy. Sam tort Merrilee nazwała zresztą:
A ’10 Things I Love About You’ Birthday Cake. Co za wspaniały, inspirujący i wzruszający pomysł!
Mój
synek nie potrafi jeszcze czytać, więc w jego przypadku zadziałałaby
zapewne kolory, cukierkowy efekt "WOW" i potem frajda z wymachiwania
chorągiewkami, ale zastanawiam się, czy nie powbijać w ciacho naszych
życzeń dla niego. I tak co roku - ze staraniem, by życzenia były różne i
płynęły prosto z serca... Tak jak jego słowa, które wypowiada do nas
przed położeniem się spać: zamiast oklepanych "Dobranoc!" czy "Słodkich
snów!" słyszymy od niego: "Dużo prezentów! Wiele choinek! Buziaków!"
I
chować te urodzinowo-tortowe chorągiewki do pudełka z pamiątkami, może
jakiejś starej puszki, czegokolwiek... A po latach wyciągnie je sobie i -
umiejąc już czytać - będzie przeżywał minione urodziny na nowo...
Zdjęcie wykorzystane w poście udostępniłam za zgodą autorki, Merrilee Liddiard.
Link bezpośredni znajdziecie w podpisie ("źródło").
PS. A jeśli nie takie ciacho, może takie?
zdjęcie: Merrilee Liddiard, blog Mer Mag (źródło)
Zapraszam Was do Mer Mag - ostatnio siedzę tam bez przerwy!
0 komentarze