pokój Lady Marion - projekt
czerwca 21, 2016
Jestem w trakcie przemalowywania łóżeczka dla Lady Marion, córcia wyrasta bowiem z kołyski, która i tak powędruje w następnym miesiącu do kolejnego maluszka.
Gdy wybieraliśmy z mężem farby (czyt. postawiono nas przed ścianą kolorów w markecie budowlanym), ślubny zapytał, o jakiej palecie myślałam. Przytoczyłam kilka możliwości: biel i czerń, zieleń, jasna żółć, szarość i biel (ostatnie rozwiązanie wyszło z inicjatywy męża, który stwierdził, że czarnego trochę już za dużo w pokoju czy to synka, czy naszym).
TatoMąż: A czemu akurat takie kolory?
Ja: Taka jest paleta kolorystyczna pokoju Marion.
TatoMąż: Przecież Marion nie ma swojego pokoju.
Ja: Wiem. Ale projekt pokoju już ma.
Kobiece myśli często wybiegają w przyszłość, najwyraźniej lubują się w wizualizacjach... ;) Także ten, tego... bez zbędnego wstępu i paplaniny dalszej, zapraszam do oglądu mojego projektu!
OGÓLNY ZAMYSŁ
Gdy wybieraliśmy z mężem farby (czyt. postawiono nas przed ścianą kolorów w markecie budowlanym), ślubny zapytał, o jakiej palecie myślałam. Przytoczyłam kilka możliwości: biel i czerń, zieleń, jasna żółć, szarość i biel (ostatnie rozwiązanie wyszło z inicjatywy męża, który stwierdził, że czarnego trochę już za dużo w pokoju czy to synka, czy naszym).
TatoMąż: A czemu akurat takie kolory?
Ja: Taka jest paleta kolorystyczna pokoju Marion.
TatoMąż: Przecież Marion nie ma swojego pokoju.
Ja: Wiem. Ale projekt pokoju już ma.
Kobiece myśli często wybiegają w przyszłość, najwyraźniej lubują się w wizualizacjach... ;) Także ten, tego... bez zbędnego wstępu i paplaniny dalszej, zapraszam do oglądu mojego projektu!
OGÓLNY ZAMYSŁ
Tak,
wiem, zboczona lub szalona jestem, ponieważ wystrój w zasadzie
uzależniłam od jednego przedmiotu: plakatu Agaty Królak "love tove"
(który pokazywałam TUTAJ).
Kupiłam go dla siebie (zauroczona okładką 24. numeru magazynu "Ryms",
poświęconego Tove Jansson właśnie), ale gdy zastanawiałam się nad
przestrzenią dla Marion, wydał mi się wyśmienitym jej uzupełnieniem. A
że obok niego wisiał sznur bawełnianych kul, przypadkowo idealny dla
małej dziewczynki (komponowałam go bowiem na długo nim zaszłam w
ciążę)... Zrządzeniem losu całość zgrała się w jedno, dyktując mi
warunki. Głównie kolorystyczne.
KOLORYSTYKA
Po pierwsze, love tove
- jedna z moich ulubionych grafik. Trochę dziecięca, trochę urocza,
niebanalna, oddająca ducha jednej z moich ulubionych autorek, a poza
tym... muminki, hatifnatowie, Buka! Ponieważ plakat jest w większej
ramie, w środku utworzyłam udawane passe-partout, taką ramkę w
ramce - tutaj szarą. Szarości więc, w połączeniu z delikatnym różem -
czy to pudrowym, czy przybrudzonym - tworzą bazę kolorystyczną pokoju
Marion. Dobrze, by elementy dodatkowe, ozdobne, nawiązywały przy tym do
granatu, błękitu, jasnego żółtego czy nieco jaskrawej zieleni - dla
złamania "dziewczyńskości" czy "księżniczkowatości" wystroju.
Po drugie, Cotton Ball Lights.
Ich sznur przez długi czas opierał się o portret Tove, razem tworzyły
całość. Gdy więc zwróciłam uwagę na jedno, naturalnie przeniosłam ją i
na drugie.
"Cottonki" póki co zawisły w kąciku Marion (pokazywałam go TUTAJ);
samotna "mama muminków" uśmiecha się delikatnie w przedpokoju, jednak
gdy tylko przyjdzie nam urządzać pokoik córci, znów będą razem.
Kolory bawełnianych kul? Beige, mud, shy grey i golden thread,
czyli w wielkim skrócie beżowy (wpadający w zasadzie w jasny brąz),
brudny brązowy, złocisty i mój ulubiona nieśmiała szarość - momentami
różowawy, innym razem wpadający w lila... Kapitalny, bo niedefiniowalny,
czający się (jest na dole całkiem po prawej - jaki kolor przypomina Wam
w "próbniku"?)...
Ich połączenie wypada bardzo dziewczęco, głównie za sprawą "brudnego różu" shy grey i złotych nitek golden thread. Gdy patrzę na te lampki, a potem na - dajmy na to - leżący obok kocyk Elodie Details,
wszystko spaja mi się w całość. Wychowuję wtedy królewnę, to fakt, ale
od zachowania równowagi mam przecież inne kolory, prawda?
ŚCIANY
Wpisuję
się w trend, ponieważ i ja zaprosiłabym do domu wzorzyste tapety. Do
pokoju Marion wybrałabym kolorową, nawiązującą do dzikiej łąki lub
czegoś podobnego. Żeby nie przytłoczyć wnętrza, tapeta pokryłaby tylko
jedną z krótszych ścian. Pozostałe? Białe, poza jedną dłuższą ścianą
albo w błękicie, albo w szarości, albo w naprawdę jasnej żółci.
MEBLE
Mam taką fantazję: blat starej komody, drewnianej (np. takiej jak TU), maluję na biało, a jeden z rogów ozdabiam złotymi kółeczkami-naklejkami. Gałki wymieniam.
Prosty stoliczek z Ikei w kolorze świeżej trawy (obecnie niedostępny w ofercie, ale chomikowany gdzieś przez moją mamę) ozdabiam albo farbą, albo okleiną - tworzę na blacie serwetkę-ramkę.
DODATKI
Mogą albo wzmocnić żądany efekt, albo osłabić (czy nawet zepsuć). Niby drobne przedmioty, niby niewiele znaczące, a drzemie w nich wielka moc. Plakaty, zabawki, tekstylia, lampka czy stolik nocny...
W moim przypadku brak tu jakiegoś konkretnego klucza, poza banalnym "bo mi się podoba". Chociaż nie, kolorystyka jest nieprzypadkowa. Starałam się, by pasowała do ogólnego zamysłu.
3. Girlanda (na ten moment do powieszenia na koszu Mojżesza). Planuję sama uszyć podobną małej Marion, ta tutaj to cudny twór od Nununu.
4. Łóżeczko. Miło pomarzyć, że coś tak ładnego stanęłoby w pokoju Małej. (Ten kolor!)
5. Domek rodziny Muminków. Ten tutaj to metalowa zawieszka, na choinkę na przykład, mam jednak w domu latarenkę, która go przypomina - świetnie zgrywa się z plakatem "love tove".
6. Drzwi wróżki. Maleńki drewniany gadżet do przyklejenia na ścianę, tuż nad podłogą (albo listwą przypodłogową, wówczas należy zaopatrzyć się również w drabinkę). Jak pobudza wyobraźnię! (Zwłaszcza z dodatkami: pyłkiem, z pomocą którego robi się ślady maleńkich stópek czy buteleczek z mlekiem czekających na odebranie.)
7. Muminkowa pościel. Szaro-różowa albo czarno-biała. Uwielbiam!
8. Świnka-przytulanka rodem z zabawnych opowieści o Lotcie. Urocza!
9. Materac od Numero 74 marzy mi się, oj marzy. Oczyma wyobraźni widzę rozłożone na nim dzieciaki, pod choinką, śpiewające kolędy, przeglądające książki czy zajadające pierniczki. (Gdy się na niego natknęłam w sieci, właśnie trwały Święta...)
10. Poduszka Kalamati - kupiłam ją Małej na katowickich targach designu dla dzieci; na razie cierpliwie czeka na użycie.
Do tego wykonane przeze mnie poduchy: Tweeddy i śniąca Luna (czyli moja fasolka do karmienia ;)).
Prosty stoliczek z Ikei w kolorze świeżej trawy (obecnie niedostępny w ofercie, ale chomikowany gdzieś przez moją mamę) ozdabiam albo farbą, albo okleiną - tworzę na blacie serwetkę-ramkę.
Mogą albo wzmocnić żądany efekt, albo osłabić (czy nawet zepsuć). Niby drobne przedmioty, niby niewiele znaczące, a drzemie w nich wielka moc. Plakaty, zabawki, tekstylia, lampka czy stolik nocny...
W moim przypadku brak tu jakiegoś konkretnego klucza, poza banalnym "bo mi się podoba". Chociaż nie, kolorystyka jest nieprzypadkowa. Starałam się, by pasowała do ogólnego zamysłu.
1. Tę lampkę nocną zobaczyłam na blogu cacaovo (TUTAJ) i z miejsca się w niej zakochałam. Dostępna jest z różnymi figurkami jako wypełnieniem, ale jelonek... Bambi to Bambi, no!
2.
Od jakiegoś czasu lampa Snowpuppe wydaje mi się najlepszą opcją do
pokoju dziecięcego. Do tej pory nie znalazłam ładniejszej, która mogłaby
tam zawisnąć.3. Girlanda (na ten moment do powieszenia na koszu Mojżesza). Planuję sama uszyć podobną małej Marion, ta tutaj to cudny twór od Nununu.
4. Łóżeczko. Miło pomarzyć, że coś tak ładnego stanęłoby w pokoju Małej. (Ten kolor!)
5. Domek rodziny Muminków. Ten tutaj to metalowa zawieszka, na choinkę na przykład, mam jednak w domu latarenkę, która go przypomina - świetnie zgrywa się z plakatem "love tove".
6. Drzwi wróżki. Maleńki drewniany gadżet do przyklejenia na ścianę, tuż nad podłogą (albo listwą przypodłogową, wówczas należy zaopatrzyć się również w drabinkę). Jak pobudza wyobraźnię! (Zwłaszcza z dodatkami: pyłkiem, z pomocą którego robi się ślady maleńkich stópek czy buteleczek z mlekiem czekających na odebranie.)
7. Muminkowa pościel. Szaro-różowa albo czarno-biała. Uwielbiam!
8. Świnka-przytulanka rodem z zabawnych opowieści o Lotcie. Urocza!
9. Materac od Numero 74 marzy mi się, oj marzy. Oczyma wyobraźni widzę rozłożone na nim dzieciaki, pod choinką, śpiewające kolędy, przeglądające książki czy zajadające pierniczki. (Gdy się na niego natknęłam w sieci, właśnie trwały Święta...)
10. Poduszka Kalamati - kupiłam ją Małej na katowickich targach designu dla dzieci; na razie cierpliwie czeka na użycie.
Do tego wykonane przeze mnie poduchy: Tweeddy i śniąca Luna (czyli moja fasolka do karmienia ;)).
2 komentarze
Pięknie pomyślane! Zawsze brakowało mi takiej wyobraźni :) nasza córka ma pokój w kolorach świeżej zieleni, żółci, szarości, bieli, trochę drewna do tego :) kolory tego plakatu są cudowne! Ja swoją koncepcję oparłam o zestaw Cottonów z biedronki:D
OdpowiedzUsuńHeh, jak dobrze! Już myślałam, że jakaś może nienormalna (albo przynajmniej lekko szalona) jestem, a tu luz-blues - to po prostu wygodne i inspirujące rozwiązanie, bazować na gamie kolorystycznej takich cottonków, na przykład :D
Usuń