cherrywood stories: maj 2017
stycznia 14, 2018
W styczniowy chłód, gdy śniegu nie uświadczysz, za to wiatr przypomina ci o porze roku, funduję sobie podróż do ciepłej krainy: i pod względem temperatury powietrza, i ciepła oblewającego serducho - jak bowiem inaczej opisać przeglądanie majowych kadrów?
Ach, i było mi dane po kilku latach znów zatańczyć po irlandzku. To było bolesne doświadczenie: raz, że moje mięśnie odwykły od ćwiczeń, dwa, że uświadomiłam sobie, że nie wrócę już nigdy do takiego poziomu, jak te kilka lat temu. Tzn. pewnie bym mogła, ale musiałabym poświęcić dużo czasu i pracy, a przez te kilkadziesiąt miesięcy moje priorytety uległy zmianie. I nic to... Smutno trochę, że swego czasu nie wzięłam choćby udziało w zawodach, ale... co było - było. Co będzie - będzie ;).
0 komentarze