cherrywood stories: lipiec 2017
kwietnia 13, 2018
Narobiły mi się zaległości... Człowiek narzuca sobie aktywności, działania różne, a potem nie wie, w co ręce włożyć, gdzie oczy podziać...
Nie chcę jednak rezygnować z publikacji cherrywood stories - nawet jeśli miałoby to oznaczać publikację z niemal rocznym poślizgiem (półrocznym na ten moment na pewno) i/lub sprowadzenie bloga wyłącznie do takich wpisów... Lubię te kronikarskie kadry. Na komputerze wciąż czekają zdjęcia pochowane w folderach, do wywołania, do stworzenia fotoksiążki. Tam zdjęć jest więcej, więc z jednej strony więcej wspomnień i "smaczków", z drugiej trudniej o zebranie się w sobie, by je zamienić w album - taki rzeczywisty, namacalny, nie wirtualny. Te wpisy są taką... namiastką? Szybkim sposobem przypomnienia sobie niektórych chwil, sytuacji. Jak z przyjęciem urodzinowym-niespodzianką (z wbijaniem w tort świeczek zebranych przez gości zaangażowanych w przygotowania: niemal każda była inna, ale to właśnie było takie fajne). Albo przyglądanie się dzieciom - jak rosną... Bosh... Marion była taka malutka? Ona teraz wydaje mi się jeszcze moją kruszynką, a w porównaniu do tej malutkiej ze zdjęć to już dziewczynka!
Nie chcę jednak rezygnować z publikacji cherrywood stories - nawet jeśli miałoby to oznaczać publikację z niemal rocznym poślizgiem (półrocznym na ten moment na pewno) i/lub sprowadzenie bloga wyłącznie do takich wpisów... Lubię te kronikarskie kadry. Na komputerze wciąż czekają zdjęcia pochowane w folderach, do wywołania, do stworzenia fotoksiążki. Tam zdjęć jest więcej, więc z jednej strony więcej wspomnień i "smaczków", z drugiej trudniej o zebranie się w sobie, by je zamienić w album - taki rzeczywisty, namacalny, nie wirtualny. Te wpisy są taką... namiastką? Szybkim sposobem przypomnienia sobie niektórych chwil, sytuacji. Jak z przyjęciem urodzinowym-niespodzianką (z wbijaniem w tort świeczek zebranych przez gości zaangażowanych w przygotowania: niemal każda była inna, ale to właśnie było takie fajne). Albo przyglądanie się dzieciom - jak rosną... Bosh... Marion była taka malutka? Ona teraz wydaje mi się jeszcze moją kruszynką, a w porównaniu do tej malutkiej ze zdjęć to już dziewczynka!
2 komentarze
Polecam
OdpowiedzUsuńSklep dla dzieci
Sklep dla niemowląt
kocyk bambusowy
kocyki bambusowe
kocyk minky
kocyki minky
rożki dla niemowląt
smoczki
smoczki lovi
Lullalove najtaniej
gniazdo niemowlęce
kokon niemowlęcy
kokon gniazdo
lullalove
kocyk lullalove
recenzje kosmetyków
Blog o kosmetykach
Blog kosmetyczny
Blog parentingowy
Ja od kilku miesięcy wybieram zdjęcia do wywołania :D
OdpowiedzUsuń